JEDNA DLA PIĘCIU 35
Malinda opadła na krzesło i przycisnęła dłonie do uszu. Biedni chłopcy. Nie zniosłaby ich płaczu. I to wszystko przez nią. Siedziała tak chyba wieczność - z łokciami wspartymi o kolana, rękami przy uszach, z zamkniętymi oczami. I nic nie słyszała. Ani podniesionego głosu, ani płaczu. Powoli zwalniała ucisk dłoni. To bez sensu, powiedziała sama do siebie i zerwała się na równe nogi. Trzeba się czymś zająć, żeby nie nasłuchiwać wciąż odgłosów z głębi domu. Podciągnęła rękawy i zabrała się do zmywania sterty brudnych naczyń. Po chwili zorientowała się, że choć jej ręce są zajęte, to uszy nie. Nadal nasłuchiwała. Zaczęła więc nucić. I taką właśnie zastali ją Jack i chłopcy. Stała przy zlewie w pianie po łokcie, tarła zawzięcie talerze i nuciła tak głośno, że obudziłaby umarłego. Jack aż trzy razy wołał, zanim go usłyszała przez ten raban. - O raju, aleście mnie przestraszyli! - Przepraszam, ale wołałem dwa razy, zanim mnie usłyszałaś przez ten hałas. Chłopcy chcą ci coś powiedzieć. Ze zwieszonymi głowami chłopcy posłusznie wystąpili naprzód. Malinda z trudem przełknęła ślinę i z jeszcze większym trudem powstrzymała łzy. Wolałaby wypić butelkę rycyny - ulubionego lekarstwa cioci Hattie - niż przechodzić przez to wszystko. - Przepraszamy, Malindo - wymamrotali chórem. Widząc, że chłopcy czują się równie nieprzyjemnie jak ona, Malinda uśmiechnęła się. - Jestem pewna, że nie robiliście tego specjalnie. Przeprosiny przyjęte. Jack położył rękę na ramieniu Małego Jacka. 36 JEDNA DLA PIĘCIU - Ponieważ swoimi psotami obraziliście Malindę, będzie sprawiedliwie, jeśli to ona wyznaczy wam karę. - Co? - wykrzyknęła Malinda. - Ich kara zależy od ciebie. - Ale przecież przeprosili. Czy to nie wystarczy? - Nie wydaje mi się. Miałaś przez nich dużo dodatkowej pracy, muszą więc za to zapłacić. Malinda wiedziała, że Jack ma rację. Nie miała natomiast żadnego doświadczenia w wymyślaniu kar. Stała tak, niepewna, co zrobić lub powiedzieć, i czuła na sobie ciężar spojrzeń chłopców. Aby zyskać na czasie, wzięła z lady ścierkę i długo wycierała ręce. Musi coś wymyślić, żeby przestali tak na nią patrzeć. Kara musi być równa przewinieniu. Malinda w myślach podziękowała ciotce Hattie. - No dobrze - powiedziała, porządnie nadrabiając miną. - Darren, to ty i Dawid zatkaliście toaletę papierem. Za to wyczyścicie podłogę w łazience. Szczoteczką do zębów - dodała po namyśle.